Contact

For project inquiries and other job-related issues, please email me at mm@polishwordsmith.com.

54 Obywatelska
Tychy, śląskie
Poland

Journal

Catlin

Mateusz Matysiak

I find literary translation very rewarding. Yet translating classic writings of the past centuries is like dodging amongst the archaic words and old grammars of a meandering language with deadly inversions and fatal inflections: the outcome is a matter of linguistic life or death.

Among many remarkable translation adventures, I had pleasure and courage to take up, there is one of my particular attention: Letters and Notes on the Manners, Customs, and Conditions of North American Indians by Mr. George Catlin, an American painter, indefatigable traveler, and tough gentleman.

Below you can see the results of my adventurous journey through the lines of one of Catlin’s Letters.

 
George Catlin by William Fisk

George Catlin by William Fisk

***

 

List — nr 35

Saint Louis, Missouri.

Moja mała barka raz jeszcze osiadła na wodzie, Ba’tiste i Bogard wiosłowali pospołu, a ja sterowałem, klucząc łajbą między kłodami i sterczącymi z wody karpami, aż w końcu wpłynęliśmy naszą skromną łupinką między wielkie parowce i pałace dryfujące przy nabrzeżu tej zaaferowanej i rozrastającej się mieściny.

Ponad wszystko inne muszę zdać relację z losów mojej łódki, która przez dwa tysiące mil mętnych kipieli rzeki Missouri niosła nas bezpiecznie, bez awaryj, wyjąwszy dwa albo trzy przypadki, kiedy fale zbyt natarczywie jęły się do niej zalecać, a ona, najlepszych tej wielkości łódek przykładem, poszła na dno, zostawiając nas jak w tej marynacie, byśmy znalazłszy pagajami drogę do brzegu i wyłowiwszy dobytek w słońcu osuszyć go mogli.

Catlin and His Men in Their Canoe, Urgently Solicited to Come Ashore, Upper Missouri by George Catlin

Catlin and His Men in Their Canoe, Urgently Solicited to Come Ashore, Upper Missouri by George Catlin

Gdy dobiliśmy do kei, cały mój bagaż wyjęto i odstawiono do hotelu; gdy wróciłem kilka godzin później, szukając łodzi, do której przytroczyłem uprzednio osobliwy ekwipunek (choć pozostawiłem ją pod specjalnym nadzorem pracownika portowego); jakieś tajemne bądź medyczne manipulacje ulżyły mym dalszym staraniom i pozbawiły trosk o nią – znikła i nie wróciło mi jej już nigdy, choć była zdolna bezpiecznie płynąć przez krainy pełne tajemnic, a wielokroć przeleżała długie tygodnie i miesiące nawet w osadach czerwonoskórych, niepoddana ochronie żadnego prawa; a ileż to razy wyjmowali ją z wody ludzie tajemniczy, nosząc wzdłuż brzegu, a później pojawiała się znowu pod mym wigwamem; i znowu ciż sami targali ją bezpiecznie na skraj rzeki, spuszczając na wodę, gdy gotów byłem zająć w niej miejsce.

Stu-mick-o-súcks, Buffalo Bull's Back Fat, Head Chief, Blood Tribe by George Catlin

Stu-mick-o-súcks, Buffalo Bull's Back Fat, Head Chief, Blood Tribe by George Catlin

Jest tedy Saint Louis, które leży 1400 mil na zachód od Nowego Yorku, miastem kwitnącym, o liczbie 15 tysięcy mieszkańców, a pisane mu być najznakomitszym emporium na całym Zachodzie – najznamienitsze to miasto śródlądzia Ameryki. Leży ono na zachodnim brzegu rzeki Missisipi, dwadzieścia mil poniżej ujścia Missouri, a 1400 powyżej wejścia Missisipi do Zatoki Meksykańskiej.

Największy to skład dla wszelkich Kompanij Handlu Futrzanego, a także punkt z którego wyruszają od górnego biegu Missouri do pasma Gór Skalistych; jak również dla Santa Fe i innych Kompanij Handlowych, docierających do granic Meksyku lądem, ażeby prowadzić wymiany i handlować sztabkami srebra, którego pełno w wielkich kopalniach tej bogatej krainy.

St. Louis from the River Below by George Catlin

St. Louis from the River Below by George Catlin

I ja, jednako, obrałem go za punkt wyjścia oraz depozyt, do którego z różnych kierunków wysyłam wszelakie moje pakunki złożone z obrazów i wyrobów indiańskiego rzemiosła, minerałów, skamielin, etc., zbieranych w różnorakich prowincjach, aby tu zgromadzone czekały mego powrotu; i skąd w razie mej ostatniej wizyty powrotnej, jeżeli kiedy takowa nastąpi, wszystkie one skrzętnie pozbieram i przeprowadzę na Wschód.

Do miejsca tego nadałem, o różnym czasie, parowcem oraz innymi środkami lokomocji, blisko dwadzieścia skrzyń i pakunków, co zaświadcza mój notatnik; i zdołałem, oglądnąwszy je i policzywszy, ze znaczną dozą szczęścia, rozpoznać i odzyskać około piętnastu z dwudziestu, co stanowi całkiem przyzwoitą proporcję jak na ten kraj dziki, pełen desperatów o wielce skrupulatnych rękach, przez które są skazane przechodzić.

Ba’tistę i Bogarda (nieszczęśni towarzysze) odnalazłem po kilkudniowym pobycie w tym miejscu tak bezceremonialnie opędzlowanych, jak moje małe kanu; tyczy się to zwłaszcza Bogarda, który szastał na prawo i lewo setkami dolarów odłożonych w trudzie z wypłaty ciężko zarobionej w Górach Skalistych.

Przybył ze szczodrym sercem, które otwarło mu dziesięć lat życia wśród Indian; przybył z wyraźnym upodobaniem dla whisky, które zdobył w kraju, gdzie ją sprzedawano za dwadzieścia dolarów za galon; i z poczuciem wolności, które źle harmonizowało z zasadami i przepisami kraju prawa; a konsekwencje wkrótce wynikły z tego takie, że przez „porządek Sokoła i Myszołowa”, szczodrość Gór Skalistych i rozrzutność Gór Skalistych biedny kompan trafił do „puszki”, gdzie mógł deliberować o bobrach i delikatnej, orzeźwiającej bryzie górskiego powietrza, pozbawiony przyjemności zastawiania pułapek na tego pierwszego i nieśmiałych nawet marzeń o przyjemności oddychania tym drugim.

Beautiful Grassy Bluffs, 110 Miles above St. Louis by George Catlin

Beautiful Grassy Bluffs, 110 Miles above St. Louis by George Catlin

Ja sam nie znalazłem tyle upojnej radości w namiętnościach rodem z indiańskiego kraju i konsekwentnie mniej w nich po mym powrocie smakowałem; i, co jasne, miałem więcej szczęścia, niźli biedactwo Bogard, którego duszę koiłem na tyle, na ile to było w mej mocy, i dla którego gotów byłem odłożyć na bok mój kurs na Południe, choć farby i płótna na nową kampanię stały w gotowości.

Podczas pobytu mego w St. Louis, pośród wielu innych sympatycznych spotkanych przez mnie przyjaciół, odbywałem codzienne kolokwia z czcigodnym Gubernatorem Clarkiem, którego zbielałe loki ciągle falują w rytm donośnego śmiechu, gdy setnie dowcipkuje z kompanią licznych obywateli, stale darzących go miłością, a którzy gromadzą się w jego gościnnej rezydencji.

Gubernator Clark wraz z Kapitanem Lewisem trzydzieści dwa lata temu byli pierwszymi rewelatorami od Gór Skalistych poprzez Kolumbię aż po Pacyfik; podróż ich została opisana w bardzo ciekawej pracy, która przez długi czas była nowatorską. Mym dziełom i szkicom przyklasnął ten wspaniały patriarcha Zachodniego Świata, przyjąwszy je ciepło, nie szczędząc życzliwych rekomendacji, co przysłużyć miało mi się ogromnie. Gubernator Clark jest teraz Superintendentem Interesów Indian na cały Zachodni i Północno-Zachodni Region i, z pewnością, interesy ich nie mogły były zostać powierzone w lepsze i sprawniejsze ręce. (1)

Assiniboine Indians Pursuing Buffalo on Snowshoes by George Catlin

Assiniboine Indians Pursuing Buffalo on Snowshoes by George Catlin

Tak długo bawiłem, otoczony towarzystwem przyjaciół w tym mieście, aż wnet zamknięto, z powodu mrozu, żeglugę na rzece, a ziemia przykryła się osiemnastoma calami kopnego śniegu, co zmusiło mnie do powzięcia jedynych rozsądnych środków lokomocji – a ruszam za dzień lub dwa – silnego kuca i jucznego konia, aby przebrnąć przez śnieżne zaspy stąd do Nowego Madrytu lub może dalej – dystans 300 czy 400 mil na południe – gdzie muszę wyruszyć w poszukiwaniu cieplejszego klimatu – płynących rzek, pływających parowców, które poniosą mnie do Zatoki Meksykańskiej. O śmierci lub życiu, które tam mnie czekają, czy też o przygodach podróży, gdyż nie nadeszły jeszcze, powiedzieć nie mogę nic zgoła, dziennik mój na czas dłuższy i na zapiski dalsze zamykając.

(1) Rok czy dwa po skreśleniu powyższych słów dowiedziałem się o śmierci tego zasłużonego męża, którego żywot zaświadcza o lojalnej służbie krajowi i, jednako, bezkompromisowej wierności ideałom strażnika i przyjaciela czerwonoskórych.